To, co mnie spotkało bolało bardzo, nie wiedziałem czemu mój pan i pani zostawiają mnie w rękach obcego mężczyzny- lekarza i odchodzą. Myślałem że, zaraz wrócą, czekałem….ale niestety widziałem ich po raz ostatni… Nie rozumiałem dlaczego nie pozwolili mi pożegnać się z rodziną, której byłem częścią przez 12 lat. Fakt, trochę sikałem w domu, ale nie ze złości, tylko po prostu bolało mnie i nie panowałem nad tym. Dziś wiem, że byłem chory, to nie była moja wina…to choroba na którą nie miałem wpływu.
Dziękuje za to, że Pan zostawił mnie dobrych rękach, u lekarzy których obchodziłem, którzy zaopiekowali się mną, wyleczyli i dziś jestem wesołym zdrowym pieskiem.
Myślałem że, klinika jest moim nowym domem. Jestem kochany , tulony, mam ogrom miłości i mnóstwo nowych przyjaciół- fajnie tu, znów czuje się kochany i co najważniejsze już mnie nie boli, a i siusiu robię tylko na dworze 😊
Nadszedł dzień kiedy poznałem nowych rodziców.
Kiedy przyszli do kliniki nie wiedziałem, że zostanę częścią ich rodziny. Zobaczyłem wspaniałych ludzi, którzy mieli w sobie jakiś magnes, który przyciągał mnie i marzyłem, aby pieszczotom nie było końca. Tego dnia zaczęła się moja miłość do nich.
Zabrali mnie na noc do nowego domu. Poznałem swoje rodzeństwo, które przyjęło mnie z otwartymi łapami – tego wieczoru zabawom nie było końca… a zapomniałbym i jeszcze to pyszne jedzenie….mmm tak mogę żyć – pomyślałem. Ranek nastąpił bardzo szybko, po pysznym śniadaniu przyjechałem znów do kliniki. Wiedziałem że okres adaptacji musi potrwać jakiś czas, ale mama powiedziała mi, że już niedługo na zawsze z nimi zostanę. Wierzyłem jej bo kochała mnie, a ja ją i tatę bardzo moim całym serduszkiem. No i te urwisy z którymi szalałem cały wieczór . Już tęsknie…
Dziś mam już nowy dom, tak na 100%. Najlepszy , prawdziwy, kochający.
Mam 12 lat, jestem Logan i dziękuję za to że żyje!