Odratowali mi mojego kochanego kota po wcześniejszej nieudanej a raczej niedokończonej sterylizacji. Niestety nie znając się odebrałam mojego kocura w stanie jeszcze prawie nie wybudzonym. Przelewał się przez ręce i faktycznie nie powinienem go w takim stanie odbierać. Na szczęście zdążyłem i zajęli nim się ekspresem i całe szczęście bo temperatura już spadała. Następnego dnia odebrałem go żywego i jedynie dogrzewałem go butelkami z ciepłą wodą zawiniętymi w koce. Dziękuję Wam!